Recenzja książki "Misja helikopter"
W kolejnym wpisie z serii
recenzji książek górskich, chciałbym Wam przedstawić pozycję, która może po
tytule nie zapowiada górskiego klimatu, ale zarówno okładka, jak i nazwisko
autora rozwiewają wszelkie wątpliwości.
Książka pt. „Misja helikopter”
jest autorstwa Simone’a Moro, wybitnego himalaisty, którego w większym zarysie
można poznać w poprzednich pozycjach przedstawionych na blogu.
Można powiedzieć, że te 3 książki „Zew lodu”, „Nanga Parbat” i „Misja helikopter”, to pewnego rodzaju trylogia z życia autora. Mimo, iż w każdej książce autor przedstawiany jest z rożnych punktów widzenia, to częścią wspólną na pewno są góry, a właściwie te najwyższe w Himalajach i Karakorum.
Można powiedzieć, że te 3 książki „Zew lodu”, „Nanga Parbat” i „Misja helikopter”, to pewnego rodzaju trylogia z życia autora. Mimo, iż w każdej książce autor przedstawiany jest z rożnych punktów widzenia, to częścią wspólną na pewno są góry, a właściwie te najwyższe w Himalajach i Karakorum.
O swojej rodzącej się pasji do
helikopterów można przeczytać już w książce „Zew lodu”, kiedy to pilot
helikoptera pozwala pierwszy raz „prowadzić” latający statek powietrzny.
Podczas transportu do obozu pod
Annapurną, gdzie zamierzał wejść wraz z Denisem Urubką, pilot przekazał
stery i po krótkim instruktażu od rosyjskiego pilota udał się w miejsce, które
dobrze znał.
Simone zapragnął wtedy by
zrealizować swoje marzenie jakim było latanie helikopterem w najwyższych górach
świata. Jednak nie był to plan wożenia turystów pod sam szczyt, lecz niesienie pomoc
tym, którzy jej potrzebują w sytuacjach zagrożenia życia i to nie tylko
wspinaczom, ale również lokalnej ludności.
Oficjalnie informację tę ogłosił
na konferencji po zdobyciu jako pierwszy szczytu Makalu zimą w 2009 roku.
Autor w książce opisuje swoje
kolejne etapy zbliżające go do upragnionego celu. Opowiada o ludziach, którzy
pojawili się w jego życiu przy okazji tego projektu. Przedstawia zarówno tych,
którzy mu pomagali i wspierali, ale też ukazuje tych, którzy stwarzali problemy
i z zazdrości czekali tylko na potknięcie i fiasko wielkiego przedsięwzięcia.
Możemy również dowiedzieć się,
jak wygląda uzyskanie licencji pilota helikoptera, o którą Simone ubiegał się w
USA z uwagi na biurokracje w jego makaronowej ojczyźnie.
W trakcie realizacji jednego
marzenia autor nadal wybiera się w najwyższe góry by wspinać się, ale również
by trenować loty u boku doświadczonych pilotów przy realizacji akcji
ratunkowych i logistycznych. Z uwagi na cenne doświadczenie himalaisty, Simone
jest wręcz stworzony do akcji ratunkowych w najwyższych górach świata.
Umiejętności wspinaczkowe, zdolności aklimatyzacyjne, znajomość topografii gór
oraz nabieranie odpowiedniego doświadczenia w lotach śmigłowcem dawały mu
szerokie pole do działania.
W książce możemy znaleźć opisy
kilku akcji ratowniczych, z których każda pokonywała kolejną barierę możliwości
śmigłowca. Kilka razy autor wspomina, że osiągnęli wysokość wyższą niż tą
maksymalną jaką mają wpisane w dokumenty maszyny (akredytacja), po czym zawsze
wprowadza sprostowanie, że widocznie znowu wysokościomierz źle pokazuje, bo
przecież tak wysoko nie mogą latać.
Simone Moro opisuje również
sytuację z jaką się spotkał podczas jednego ze swoich wyjść na Mount Everest,
gdy grupa Szerpów innej wyprawy zaatakowała i pobiła go, a kilka dni później on
helikopterem przyleciał na ratunek właśnie tej grupie Szerpów. Poniżej link do tej sytuacji.
Podczas czytania tej opowieści
możemy znaleźć dobre i złe strony ludzi, miejsc czy sytuacji.
Autor wspomina też tragiczne wydarzenia sprzed lat gdy zginął jego partner wspinaczkowy Anatolij czy włoski przyjaciel Gianni, z którym uczył się latać jego śmigłowcem, który na łożu śmierci oznajmił, że sprzeda mu go w dobrej cenie.
Autor wspomina też tragiczne wydarzenia sprzed lat gdy zginął jego partner wspinaczkowy Anatolij czy włoski przyjaciel Gianni, z którym uczył się latać jego śmigłowcem, który na łożu śmierci oznajmił, że sprzeda mu go w dobrej cenie.
Książka ta ukazuje najwyższe góry
świata z innej perspektywy, tej uniesionej kilka metrów nad szlakami wypraw,
tej kilka metrów od skalnych ścian, w których himalaiści czekają na pomoc, w
końcu tej kilka metrów nad najwyższymi wierzchołkami gór na Ziemi. Jest to
opowieść o człowieku, który dąży do spełnienia swojego kolejnego, prawie
niemożliwego marzenia i pokazuje, że gdy czegoś się bardzo pragnie to można to
osiągnąć, i że wszelkie granice są tylko po to, by je pokonywać. Ciągłe
poznawanie siebie i sprawdzanie na ile tak naprawdę nas stać i co jesteśmy w
stanie wytrzymać, a przy tym jak wielką radość osiągnąć, bo nie sam cel, ale
droga do jego zdobycia jest najważniejsza.
Tą opowieść o wspinaczu, który
oprócz wspinania się w najwyższych górach świata miał marzenie, by również tam
stworzyć lotnicze ratownictwo górskie, i któremu udało się zrealizować to
marzenie, mogę śmiało polecić każdemu, kto kocha góry i podobnie jak autor
chciałby bujać w obłokach nad górskimi szczytami, ale nie w myślach, lecz za
sterami helikoptera.