Gdy nie można być w górach, warto powspominać miejsca, które już odwiedziliśmy.
Zgodnie ze słowami piosenki Pana od Pszczółki Mai: ”Lubię wracać tam gdzie byłem...”
Z jednej strony nasycimy się widokami, z drugiej zaś nabierzemy większej ochoty i motywacji by udać się w góry czym prędzej.
Przeglądając moje zdjęcia z górskich wycieczek natrafiłem na te zrobione w 2015 roku w lipcu podczas pobytu na wakacjach w Zakopanem. Nie wiem co mnie podkusiło, może chciałem sprawdzić czy rzeczywiście tam tyle ludzi się zmieści J.
Pobyt trwał 8 dni
– spokojnie tym razem opowiem tylko o jednym, kiedy to postanowiłem wychodząc z
Zakopanego odwiedzić 4 schroniska górskie w Tatrach jednego dnia. Wyczyn może
nie specjalny, ale zawsze to jest jakiś temat przewodni na wędrówkę.
Ciekawym punktem
programu była Przełęcz Krzyżne, na której to przez pomyłkę nie znalazłem się
rok wcześniej – wtedy poszedłem na Zawrat. Krzyżne jak i Zawrat to dwa końce
Orlej Perci, do której powoli się przygotowywałem (psychicznie).
Wędrówkę tego
dnia zacząłem dość wcześniej bo około 5 byłem już w Kuźnicach przy kasach TPN,
w których jeszcze nikogo nie było.
Trasa Doliną
Jaworzynki do Murowańca minęła dość szybko przy rześkim porannym powietrzu.
Teraz idąc przez
las Gąsienicowy, Czerwony Staw w Dolinie Pańszczycy obchodzimy Żółtą Turnie, a
później powoli do góry między Małą a Wielką Kopką podążamy do przełęczy
Krzyżne.
Ostatni odcinek
podejścia pod przełęcz jest dość stromy i niebezpieczny z uwagi na spadające
kamienie, jak i te osuwające się pod nogami.
Po chwili wysiłku zasłużony odpoczynek na przełęczy z cudownymi widokami. Gdyby nie kilometry, które jeszcze miałem przejść spędziłbym tam dłuższą chwilę.
Po chwili wysiłku zasłużony odpoczynek na przełęczy z cudownymi widokami. Gdyby nie kilometry, które jeszcze miałem przejść spędziłbym tam dłuższą chwilę.
Mimo szczytu
sezonu i dobrej pogody na Krzyżne tą trasą, którą ja wybrałem szło niewiele
osób, pewnie więcej wybrało wariant przez Orlą Perć.
Będąc rok
wcześniej w schronisku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich patrzyłem na szlak z/na
przełęcz Krzyżne i zastanawiałem się jak bardzo strome jest to zejście. Jednak nie
taki diabeł straszny. Zejście przebiegło bez większych problemów, niby w dół
lżej bo grawitacja ciągnie 😊.
Schodząc miałem
wspaniały widok na schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich (D5SP), Siklawę
czy szlaki znajdujące się w okolicy, zwłaszcza ten, którym później szedłem
przez Świstówkę Roztocką nad Morskie Oko.
Jednak oprócz widoków, widziałem również sporą ilość osób podchodzących do schroniska czy podziwiających Siklawę. Po dotarciu do schroniska w D5SP ujrzałem tłumy ludzi.
Gdy już dopchałem się do środka wiedziałem, że na pożywny posiłek nie mam co liczyć. Na szczęście do recepcji nie było kolejki, a można było tam nabyć napój z zawartością chmielu i bąbelków, których produkcją zajmuję się zawodowo. Spożywanie napoju bogów było niezmierną przyjemnością, jednak negatywne skutki zacząłem odczuwać już na pierwszym podejściu, kiedy to totalnie opadłem z sił, % zrobiły swoje.
Jednak oprócz widoków, widziałem również sporą ilość osób podchodzących do schroniska czy podziwiających Siklawę. Po dotarciu do schroniska w D5SP ujrzałem tłumy ludzi.
Gdy już dopchałem się do środka wiedziałem, że na pożywny posiłek nie mam co liczyć. Na szczęście do recepcji nie było kolejki, a można było tam nabyć napój z zawartością chmielu i bąbelków, których produkcją zajmuję się zawodowo. Spożywanie napoju bogów było niezmierną przyjemnością, jednak negatywne skutki zacząłem odczuwać już na pierwszym podejściu, kiedy to totalnie opadłem z sił, % zrobiły swoje.
Kolejne km były
walką i czekaniem kiedy te % wyparują z potem. Na pocieszenie miałem mnóstwo
pięknych widoków najpierw D5SP i Orlą Perć, które zostawiałem z tyłu, później
Tatry Bielskie, które wyłoniły się zza górki, a na koniec Dolina Rybiego Potoku
i widok na Morskie Oko, w oddali Czarny Staw pod Rysami i inne góry, które
dodawały sił w ten gorący dzień.
Po dotarciu do
Morskiego Oka zrobiłem kilka zdjęć, przybiłem pieczątkę i uciekałem od tego
tłumu do kolejnego schroniska w Dolinie Roztoki.
Z racji, że
schronisko (najlepsze w Polsce a przynajmniej w Tatrach) znajduje się na
uboczu, nie ma tam takich tłumów jak w innych schroniskach w Tatrach Polskich.
Tamtejsze jedzenie i atmosfera pozwoliła mi odpocząć i nabrać sił na te jeszcze
parę km do busa, którym wróciłem do Zakopanego.
P.S. Następnego
dnia byłem na Sławkowskim szczycie w Tatrach Słowackich J .