Tatry Polskie – Szpiglasowy Wierch, Świnica – wspomnień czar.
Wykorzystując czas do
kolejnej nowej wędrówki po górach, chciałem Wam przedstawić relację z mojego
wyjazdu w Tatry Polskie, który miał miejsce w dniach 26-28 października 2016.
Mniej więcej 2 lata temu
korzystając z okazji, że miałem kilka dni wolnych i pogoda zapowiadała się
całkiem przyzwoita, wiele nie myśląc spakowałem plecak i udałem się do
Zakopanego.
Dzień 1.
Planując wyjazd za cel
obrałem sobie Tatry Wysokie. Jak zwykle na wyjazd kilkudniowy wybrałem
transport komunikacją zbiorową, najpierw do Krakowa później do Zakopanego. W
Zakopanem przesiadłem się na busa na Palenicę Białczańską, skąd pieszo udałem
się nad Morskie Oko przywitać się z najwyższymi górami. Na pierwszy nocleg
wybrałem swoje ulubione Schronisko w Dolinie Roztoki.
Dzień 2.
Drugi dzień przywitał
mnie kiepską pogodą, niski pułap chmur i widoczny szron na trawie i
drzewach oznaczał, że szlaki mogą być oblodzone i śliskie. Pierwszy śnieg wtedy
już spadł i kilka dni dobrej pogody roztopił większość śniegu z południowych
stoków, jednak po północnej stronie zalegały mocno zmrożone obszary śniegu.
Plan na ten dzień
obejmował wejście na Szpiglasowy Wierch i zejście do Schroniska w Dolinie
Pięciu Stawów Polskich.
Początkowe km wędrówki nie należały do tych z super widokami. Dobrze, że już kilkukrotnie pokonywałem tą trasę więc wiedziałem jakie widoki tracę. Idąc cały czas w pochmurnej scenerii miałem ciągle nadzieję, że uda mi się wyjść ponad te chmury, w końcu to ponad2000
m . n.p.m.
Początkowe km wędrówki nie należały do tych z super widokami. Dobrze, że już kilkukrotnie pokonywałem tą trasę więc wiedziałem jakie widoki tracę. Idąc cały czas w pochmurnej scenerii miałem ciągle nadzieję, że uda mi się wyjść ponad te chmury, w końcu to ponad
Zbliżając się do odejścia
na czarny szlak prowadzący do Schroniska w D5SP zacząłem zauważać przebijające
się przez chmury zbocze Koziego Wierchu.
Idąc dalej w kierunku Siklawy zacząłem wchodzić w chmurę. Z uwagi na wilgoć w pobliżu trzeba było uważać na oblodzenia na szlaku i ostrożnie stawiać każdy krok. Gdy już byłem powyżej Siklawy zostawiłem białą pierzynkę w Dolinie Roztoki a moim oczom ukazał się widok mojego celu do osiągnięcia.
Idąc dalej w kierunku Siklawy zacząłem wchodzić w chmurę. Z uwagi na wilgoć w pobliżu trzeba było uważać na oblodzenia na szlaku i ostrożnie stawiać każdy krok. Gdy już byłem powyżej Siklawy zostawiłem białą pierzynkę w Dolinie Roztoki a moim oczom ukazał się widok mojego celu do osiągnięcia.
Podążając dalej spotkałem
tutejszą zwierzynę, która zbytnio nie przejęła się moim towarzystwem.
Po
obejściu jezior (stawów) zaczęła się wędrówka do góry. Za plecami widoki robią
się coraz lepszy gdy nagle widzę jak biała pierzynka zaczyna dosłownie płynąć
po tafli jeziora w moją stronę.
Na szczęście udało mi się znaleźć powyżej
chmur, które dochodząc do ściany przysłoniły widok na Schronisko w D5SP jak i
na te największe jeziora (stawy).
Po chwili doszedłem do rejonu gdzie musiałem
założyć raczki, żeby oszczędzić nogi i pupę przed twardym lądowaniem, wtedy
dostrzegłem, że pierzynka zniknęła i znowu mogłem podziwiać D5SP w całej
okazałości.
Zbliżając się do
Szpiglasowej Przełęczy trzeba było jeszcze pokonać odcinek z łańcuchami, które
były trochę przysypane śniegiem, ale podejście nie sprawiało większych
trudności.
Po chwili docieram na
Przełęcz, skąd rozpościerają się wspaniałe widoki zarówno na D5SP, Orlą Perć,
Świnicę na północy jak i na Morskie Oko, Czarny Staw, Rysy i całe mnóstwo
najwyższych szczytów Tatr.
Dalszy ciąg podziwiania
widoków dokończyłem ze Szpiglasowego Wierchu, gdzie podczas podchodzenia w
dolinki wróciła biała pierzynka dodając tylko uroku tym wspaniałym widokom.
Szpiglasowy Wierch to
chyba jedno z tych miejsc gdzie mogłoby się siedzieć cały dzień a i to byłoby
mało. Sam byłem już chyba z 4 razy.
Po dłuższej chwili na szczycie postanowiłem zejść na Przełęcz kierując się powoli do Schroniska w D5SP.
Po dłuższej chwili na szczycie postanowiłem zejść na Przełęcz kierując się powoli do Schroniska w D5SP.
Na łańcuchach spotkałem grupkę kobiet (dziewczyn), które miały mały problemy ze schodzeniem po śniegu i śliskich skałach. Jak się później okazało w plecakach miały raki ale założyły je dopiero po zejściu z łańcuchów – do dziś nie mam pojęcia dlaczego.
Schodząc dalej minąłem turystę, który spytał czy już warto założyć raki mimo, że już chwilę podchodził po śniegu, odparłem, że jak ma to niech zakłada.
Po chwili, gdy już śniegu
było coraz mniej postanowiłem ściągnąć raczki co po chwili dość mocno odczuł
mój tyłek. Najpierw zszedłem do parteru a po chwili kolejny poślizg sprawił, że
na butach przejechałem dobre kilka metrów w dół. Na szczęście były to już
ostatnie oblodzone kamienie i resztę drogi do Schroniska przebiegła bez
większych przygód. Dzień zbliżał się ku końcowi i w dolinie zrobiło się
ciemniej, do tego biała pierzynka znowu przykryła szczyty na dobranoc.
Po dotarciu do Schroniska
otrzymałem miejsce w pokoju 8 osobowym, gdzie jak się później okazało śpią
również 2 znajome, które rano poznałem podczas wędrówki Doliną Roztoki.
Dzień 3.
Dzień 3 a zarazem ostatni wymagał
wczesnej pobudki, żeby trasę z D5SP do Zakopanego ukończyć przed zmierzchem.
Trasa początkowo miała
przebiegać przez Zawrat do Doliny Gąsienicowej. Niestety z uwagi na mocno
zmrożony śnieg po północnej stronie Zawratu wybrałem opcję południową stroną na
Świnicę.
Kawałek za Zawratem w kierunku Świnicy zniknęły wszystkie ślady, które prowadziły za szlakiem, możliwe, że zostały przysypane nawianym śniegiem lub jakąś małą lawinką.
Dalsze zejście do Zakopanego odbyłem przez Boczań w towarzystwie Pani z Łodzi, dzięki czemu czas zleciał szybciej.
Wracając przez Zakopane
na dworzec było już ciemno, więc można powiedzieć, że dzień wykorzystany na
100%.
Z tego wypadu pozostanie
w głowie pełno wspomnień, nowe doświadczenie z poruszania się po śniegu na
szlaku oraz pełno zdjęć, którymi z Wami się chętnie dzielę opowiadając tę historię.
Dziękuję za dotrwanie do
końca, jak zwykle wszelkie uwagi możecie pisać w komentarzach, kto jeszcze nie
polubił strony na FB a ma taką chęć to zapraszam, miło wiedzieć, że komuś
podobają się moje górskie opowieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz