Anatomia Góry - Rafał Fronia
Tym razem w cyklu recenzji książek
górskich krótka lekcja anatomii – „Anatomii góry” Rafała Fronia z podtytułem „Osiem
tysięcy metrów ponad marzeniami”.
Wyprawa na ośmiotysięczne szczyty bez
wychodzenie z domu to idealne rozwiązanie na czas epidemii, gdy nie można
odwiedzać i podziwiać na żywo górskich krajobrazów.
Każdy z nas ma na pewno mnóstwo zdjęć i
wspomnień ze swoich górskich wędrówek.
Ta książka to jednak opowieść z wyższego poziomu. Nawet jeśli ktoś był na ośmiotysięczniku, to zapewne będzie to dla Niego ciekawa podróż, bo podróż nawet w to samo miejsce nigdy nie jest taka sama.
Ta książka to jednak opowieść z wyższego poziomu. Nawet jeśli ktoś był na ośmiotysięczniku, to zapewne będzie to dla Niego ciekawa podróż, bo podróż nawet w to samo miejsce nigdy nie jest taka sama.
Sami dobrze wiecie, że góry za każdym
razem dają nam coś nowego i dlatego ciągle wracamy w te same miejsca.
Moim takim miejscem jest Szpiglasowy
Wierch, który odwiedziłem już kilka razy i za każdym razem poznawałem jego nowe
oblicze.
Autor książki – Rafał Fronia, który
znany jest głównie z internetowej relacji z wyprawy na K2 zimą 2018 roku, gdzie
pełnił funkcję kronikarza lub jak go nazwali niektórzy uczestnicy „histeryk wyprawy”.
Udział Rafała w wyprawie na K2 nie był
jednak przypadkowy, lecz poparty bogatym doświadczeniem i osiągnięciami w
Himalajach i nie tylko.
W tej książce przeczytamy również o
dokonaniach górskich Rafała, zarówno z niższych gór, jak rodzinne Karkonosze
przez Alpy, aż do tych najwyższych wierzchołków w Himalajach i Karakorum. W
Tatrach Rafał również się pojawiał jednak w tej książce o nich nie przeczytamy.
Według autora jest to materiał na osobną książkę.
Anatomia Góry przedstawia też opis
wyprawy na wulkany w Ekwadorze, może to trochę inny rodzaj, ale to także góry i
to dość wysokie, bo nawet ponad 6000 m n.p.m.
Książka napisana prostym przekazem bez
wyniosłego poetyckiego stylu. Myślę, że dzięki temu lepiej autor łapie kontakt
i przyciąga, a raczej wciąga w swoją górską opowieść tak mocno, że mamy
wrażenia uczestniczenia w górskiej wędrówce Rafała. W książce nie brakuje
dosłownych wspomnień bez zbędnego upiększania.
Po lektorze tej książki w głowie na pewno
zostanie mi „zachwyt” Rafała nad wysokogórskim śniadaniem. Codzienne jedzenie z
rana jajek sadzonych, smażonych na głębokim oleju może wygonić z obozu nawet
największych leniuchów. Kolejne śmieszne zdarzenie to spotkanie autora z jakiem
na wąskim moście.
W książce tej pełno
zabawnych sytuacji, ale też nie brakuje takich, które mogły skończyć się
tragicznie.
Anatomia Góry
przedstawia także współczesną sytuację na himalajskich szlakach, gdzie
największe tłumy idą w kierunku największych atrakcji – znaczna część ludzi
kieruje się w stronę Everestu. Jednak gdy tylko odejdzie się kawałek od szlaku
można zaznać ciszy i spokoju i bardziej doświadczyć bliskości z naturą.
Przy pomniało mi to sytuację z jaką spotkałem się podczas wizyty w Wenecji, gdzie główne uliczki prowadzące na plac św. Marka są zatłoczone do granic możliwości, a boczne uliczki są zupełnie puste – to właśnie tam można stanąć i w ciszy i spokoju korzystać z uroku weneckiego labiryntu i klimatycznych kamieniczek zanurzonych w wodzie.
Przy pomniało mi to sytuację z jaką spotkałem się podczas wizyty w Wenecji, gdzie główne uliczki prowadzące na plac św. Marka są zatłoczone do granic możliwości, a boczne uliczki są zupełnie puste – to właśnie tam można stanąć i w ciszy i spokoju korzystać z uroku weneckiego labiryntu i klimatycznych kamieniczek zanurzonych w wodzie.
Książka zawiera
mnóstwo kolorowych zdjęć, które jeszcze bardziej przenoszą czytelnika do
górskiego świata Rafała.
Historia Rafała na
górskich wyprawach pokazuje ile radości może dać spotkanie z naturą. Dla
jednych samo czytanie o górach sprawia radość, pobudza wyobraźnie i powoduje
szybsze bicie serca, dla innych to jedynie ziarno rzucone na podatny grunt, z
którego wykiełkuje pomysł na kolejną wycieczkę lub wyprawę.
Odkrywanie świata to
sama radość. Nie ma co się bać nieznanego, bo może właśnie to nieznane da Wam
dużo radości i szczęścia. Czasem uliczka obok, tuż pod Twoim nosem może być tym
miejscem, gdzie nigdy jeszcze nie byłeś/ nie byłaś i miejscem skąd świat
wygląda inaczej, może lepiej?
Tego się nie dowiesz,
jeśli tam nie zaglądniesz.
Podobnie jest i z tą
książką, moja recenzja to tylko początek, zachęta do podjęcia próby poznania,
czy czegoś nowego, czegoś fajnego? Myślę, że tak, bo opowieści o górach: fajne
są i basta – ale ocena należy do Ciebie.
Jak zawsze chętnie
poznam Wasze zdanie o moim blogu jak i tej recenzji. Like’i i komentarze mile
widziane. Zachęcam równiez do polubienia funpage’a na FB czy Instagramie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz