sobota, 25 kwietnia 2020

Moja recenzja książki Anatomia Góry Rafała Fronia

Anatomia Góry - Rafał Fronia



Tym razem w cyklu recenzji książek górskich krótka lekcja anatomii – „Anatomii góry” Rafała Fronia z podtytułem „Osiem tysięcy metrów ponad marzeniami”.
Wyprawa na ośmiotysięczne szczyty bez wychodzenie z domu to idealne rozwiązanie na czas epidemii, gdy nie można odwiedzać i podziwiać na żywo górskich krajobrazów.
Każdy z nas ma na pewno mnóstwo zdjęć i wspomnień ze swoich górskich wędrówek.
Ta książka to  jednak opowieść z wyższego poziomu. Nawet  jeśli ktoś był na ośmiotysięczniku, to zapewne będzie to dla Niego ciekawa podróż, bo podróż nawet w to samo miejsce nigdy nie jest taka sama.
Sami dobrze wiecie, że góry za każdym razem dają nam coś nowego i dlatego ciągle wracamy w te same miejsca.
Moim takim miejscem jest Szpiglasowy Wierch, który odwiedziłem już kilka razy i za każdym razem poznawałem jego nowe oblicze.
Autor książki – Rafał Fronia, który znany jest głównie z internetowej relacji z wyprawy na K2 zimą 2018 roku, gdzie pełnił funkcję kronikarza lub jak go nazwali niektórzy uczestnicy „histeryk wyprawy”.
Udział Rafała w wyprawie na K2 nie był jednak przypadkowy, lecz poparty bogatym doświadczeniem i osiągnięciami w Himalajach i nie tylko.
W tej książce przeczytamy również o dokonaniach górskich Rafała, zarówno z niższych gór, jak rodzinne Karkonosze przez Alpy, aż do tych najwyższych wierzchołków w Himalajach i Karakorum. W Tatrach Rafał również się pojawiał jednak w tej książce o nich nie przeczytamy. Według autora jest to materiał na osobną książkę.
Anatomia Góry przedstawia też opis wyprawy na wulkany w Ekwadorze, może to trochę inny rodzaj, ale to także góry i to dość wysokie, bo nawet ponad 6000 m n.p.m.
Książka napisana prostym przekazem bez wyniosłego poetyckiego stylu. Myślę, że dzięki temu lepiej autor łapie kontakt i przyciąga, a raczej wciąga w swoją górską opowieść tak mocno, że mamy wrażenia uczestniczenia w górskiej wędrówce Rafała. W książce nie brakuje dosłownych wspomnień bez zbędnego upiększania.
Po lektorze tej książki w głowie na pewno zostanie mi „zachwyt” Rafała nad wysokogórskim śniadaniem. Codzienne jedzenie z rana jajek sadzonych, smażonych na głębokim oleju może wygonić z obozu nawet największych leniuchów. Kolejne śmieszne zdarzenie to spotkanie autora z jakiem na wąskim moście.
W książce tej pełno zabawnych sytuacji, ale też nie brakuje takich, które mogły skończyć się tragicznie.
Anatomia Góry przedstawia także współczesną sytuację na himalajskich szlakach, gdzie największe tłumy idą w kierunku największych atrakcji – znaczna część ludzi kieruje się w stronę Everestu. Jednak gdy tylko odejdzie się kawałek od szlaku można zaznać ciszy i spokoju i bardziej doświadczyć bliskości z naturą.
Przy pomniało mi to sytuację z jaką spotkałem się podczas wizyty w Wenecji, gdzie główne uliczki prowadzące na plac św. Marka są zatłoczone do granic możliwości, a boczne uliczki są zupełnie puste – to właśnie tam można stanąć i w ciszy i spokoju korzystać z uroku weneckiego labiryntu i klimatycznych kamieniczek zanurzonych w wodzie.
Książka zawiera mnóstwo kolorowych zdjęć, które jeszcze bardziej przenoszą czytelnika do górskiego świata Rafała.
Historia Rafała na górskich wyprawach pokazuje ile radości może dać spotkanie z naturą. Dla jednych samo czytanie o górach sprawia radość, pobudza wyobraźnie i powoduje szybsze bicie serca, dla innych to jedynie ziarno rzucone na podatny grunt, z którego wykiełkuje pomysł na kolejną wycieczkę lub wyprawę.
Odkrywanie świata to sama radość. Nie ma co się bać nieznanego, bo może właśnie to nieznane da Wam dużo radości i szczęścia. Czasem uliczka obok, tuż pod Twoim nosem może być tym miejscem, gdzie nigdy jeszcze nie byłeś/ nie byłaś i miejscem skąd świat wygląda inaczej, może lepiej?
Tego się nie dowiesz, jeśli tam nie zaglądniesz.
Podobnie jest i z tą książką, moja recenzja to tylko początek, zachęta do podjęcia próby poznania, czy czegoś nowego, czegoś fajnego? Myślę, że tak, bo opowieści o górach: fajne są i basta – ale ocena należy do Ciebie.
Jak zawsze chętnie poznam Wasze zdanie o moim blogu jak i tej recenzji. Like’i i komentarze mile widziane. Zachęcam równiez do polubienia funpage’a na FB czy Instagramie.


f_logo_RGB-Hex-Blue_512               Kijem i czekanem

niedziela, 19 stycznia 2020

Moja recenzja książki "Ucieczka na szczyt"



Witając Was w Nowym  Roku 2020 chciałem przedstawić moją recenzję kolejnej książki związanej z górami.
Tą książkę równiez znalazłem na bibliotecznej półce tarnowskiej biblioteki publicznej Filia nr 1 i postanowiłem się z nią bliżej zapoznać. „Ucieczka na szczyt” autorstwa Bernadette McDonald to kolejna książka wydawnictwa Agora, opowiadająca historię polskich wspinaczy górskich, ich wzloty i upadki, radości i tragedie, które zapisały się w ich życiorysach. Autorka w podtytule przedstawiła główne postaci: Rutkiewicz, Wielicki, Kurtyka, Kukuczka.
Kanadyjska pisarka przedstawia sytuację polityczną i gospodarczą, z którą Polscy wspinacze musieli się zmagać by dogonić innych, którzy byli daleko z przodu w górach. Tytuł „Ucieczka na szczyt” a bardziej oryginalny tytuł „Freedom climbers” („Wspinacze wolności”) pokazuje gdzie wspinacze czuli się naprawdę wolni w czasach wielkich ograniczeń Polski Ludowej. Polska wprawdzie spóźniona, ale skutecznie potrafiła pokazać swoją siłę w najwyższych górach świata.  Wymienione w podtytule osoby, to tylko śmietanka, bo przecież górskich wspinaczy z najwyższej półki  w Polskiej historii jest dużo więcej. Opisując każdego z głównych bohaterów autorka wplata wątki innych osób z górskiego otoczenia przedstawiając również i ich losy. W książce tej, jak w każdej innej górskiej nie mogło zabraknąć zdjęć z górskich wypraw, ale możemy też znaleźć zdjęcia z prywatnych zbiorów głównych bohaterów.
Książka wydana w 2012 roku posiada również prorocze zdanie, które w magazynie „Mountain” napisał Wojtek Kurtyka. Przewidział on, że: „Jestem pewien, że pewnego dnia jakiś szalony chłopak zrobi wszystkie ośmiotysięczniki w rok”. Proroctwo się spełniło jednak nie w rok lecz dokładnie w 189 dni, a dokonał tego Nepalczyk Nirmal Purja w 2019 roku. Oprócz proroctw możemy w książce przeczytać też wspomnienia, od których włos jeży się na głowie. Wspomnienia osób, które miały dziwne sny w czasie, gdy Wanda Rutkiewicz i Jerzy Kukuczka umierali w wysokich górach.
Książka jak najbardziej godna polecenia, jest idealnym uzupełnieniem innych książek opisujących losy najwybitniejszych Polskich ludzi gór.
Jeśli podobała się Wam ta recenzja jak i cały blog piszcie w komentarzach reagujcie na FB i Instagramie, żebym wiedział, że moja twórczość kogoś interesuje.
FB @ Kijem i czekanem                    Instagram #Kijem i czekanem                Blog Kijem i czekanem

  „Berbeka życie w cieniu Broad Peaku” Pierwsza recenzja po dłuższej przerwie przypadła na książkę o jednym z najwybitniejszych himalais...